14:52. Jakbym miał jednym słowem określić centrum i jego okolice to byłoby to „bałagan”. Stare obok nowego, niskie obok wysokiego, zadbane obok ruiny. Patrząc na budynki, nasuwa się podejrzenie, że nie ma tutaj takiej funkcji ani odpowiednika czegoś takiego jak architekt miejski czy zagospodarowanie przestrzenne. Przestrzeni jest sporo ponieważ wysokie budynki są nieliczne. Mnóstwo ulic. Do klasycznego prostopadłego układu ulic (dość gęstego) dochodzi jeszcze trochę skośnych dróg. Jak każde duże miasto, tutaj również nie uniknęli potężnego ruchu ulicznego. Ulice w większości jednokierunkowe, to normalka w centralnej ameryce jak widzę. Oblegane przez obnośny handel w wielu miejscach i przy każdym niemal skrzyżowaniu. Niekończące się aleje sklepów i handlarzy. Zaczynam już dziś odnosić wrażenie, że tłumy ludzi na ulicach, są dzień cały bez końca. Poza paroma miejscami gdzie małe zgrupowania urządzają targowiska, trafiłem na razie na dwa przepotężne bazary. Oczywiście, jest tam wszystko.
15:22. Rynek. Potężny rynek, jak przystało na stolicę, robi przyzwoite wrażenie. Pod ziemią zbudowano parking, pozwala to na dotarcie do centrum samochodem, bez problemu z parkowaniem. Miasta w Ameryce centralnej, z tego co widze, są zbudowane w podobnym stylu, prostopadłych ulic. Jako że zachowano hiszpański styl, gdzie patio, trawnik, wszystko co inne kraje mają na zewnątrz, jest schowane wewnątrz posesji, z zewnątrz tylko mur, to nie sposób zorganizować po kilkuset latach, miejsce dla samochodów. Ulic nie da się poszerzyć. Efektem tego jest brak możliwości zaparkowania na ulicy. Nieliczne drogi tylko, z uwagi na wyjątkowo niski ruch na nich, posiadają możliwość parkowania na jednym pasie, podczas gdy drugi jest przejezdny. Prawie każda droga jest jednokierunkowa i tak, więc nie ma za dużo opcji manewrowania. Niektóre posesje, mając nadmiar przestrzeni, oferują odpłatne parkingi. Reszta idąc z duchem czasu, zaczyna się wkopywać i budować parkingi podziemne. Rynek wraz z okolicami, ma kilka miejsc gdzie można się pobłąkać, pozwiedzać, pooglądać. Południowa strona to w większości duży pasaż handlowy zdominowany przez biżuterię. Zachodnia część to biblioteka narodowa przed którą ulokowano kilka stanowisk szybkiej gastronomii, gdyby nie tylko wiedzy ktoś był głodny.
Umieszczenie w północnej części, Pałacu Narodowego, powoduje że jest on cały dzień oświetlony przez słońce. Jako siedziba rządu, zewnętrznie spełnia całkowicie nadaną mu funkcję. Sprawia wrażenie solidnego i imponujące. Zadbano aby wnętrze nie zostało całkowitą tajemnicą i w określonych godzinach, można się wybrać na spacer po wnętrzu, z przewodnikiem. Pominąłem zwiedzanie środka, nie spodziewając się niczego co by mnie tam urzekło, pozostawię sobie dobre wrażenie po obejrzeniu go z zewnętrznych stron. Obywatele Gwatemali mają wstęp darmowy (lub jakby ktoś inny powiedział, w cenie podatków :) ). Reszta świata musi wysupłać siedem dolarów amerykańskich.
Na środku rynku, przed pałacem, obok fontanny, stoi bardzo wysoki maszt z jedną z największych flag jakie w życiu widziałem. Czysty, błyszczący materiał, poruszając się lekko na niewielkim wietrze, swoją bielą i błękitem wyraźnie podkreśla narodowy charakter tego miejsca. Na obszarze całego rynku, przebywają setki ludzi. Odpoczywają, rozmawiają, czekają, relaksują się. Jest mnóstwo miejsca i jest gdzie usiąść. Spora ilość drzewek rozlokowanych przy siedzących miejscach, daje schronienie od słońca.
Czwartą stronę prostokątnego rynku, wieńczy ponad dwustuletnia katedra. Zbudowana w końcu osiemnastego wieku, bardzo przestronna i pojemna w środku, z zewnątrz nie jest tak imponujaca już. Może to przez stojący kilkadziesiąt metrów obok Pałac Narodowy, zadbano aby obraz katedry pozostał cieniem a nie odwrotnie. Wewnątrz prosta konstrukcja, wysoka, ze skrzydłami niedawno odrestaurowanymi, tak jak kościoły w innych miasteczkach wykończona bielą na ścianach i przyozdobiona zielonymi proporcami.
Usytuowane kilka kilometrów na południe od centrum, główne lotnisko stolicy, będące de facto dosłownie w mieście, z pasem startowym kierującym samolotu wpros ponad centralny rynek, tworzy dodatkowy hałas przy każdym starcie lub lądowaniu, gdyż samoloty mają na tym dystansie, małą wysokość. Mnóstwo gastronomii wszędzie sprawia wrażenie jakby Ci ludzie non stop jedli. Jednak w porze obiadowej (12-14), jest największy ruch. Tanie jedzenie pozwala im zjeść obiad w przerwie, bez potrzeby organizowania wyjścia do domu by przyrządzić jedzenie.
Bezpośrednio za katedrą znajduje się główne targowisko. Częściowo na powierzchni oraz dwa poziomy podziemne, ukrywają pełen wachlarz straganów, których aromat można by sprzedawać jako zapach do samochodu. Przez chwilę nawet myślałem, że jest bezpośrednie połączenie pomiędzy katedrą i targowiskiem. Miasto tak słusznych rozmiarów i z tak liczną populacją, nie jest jednak w stanie zadowolić wszystkich za pomocą jednego targowiska. Odkryłem, że jest to główne bo najstarsze i w ścisłym centrum miasta. Jest jeszcze kilka innych ogromnych w różnych częściach miasta oraz niezliczone pomniejsze place i legiony ulicznych sprzedawców.