14.10. Ostatnie godziny i dostanie się na lotnisko. Ciekawe miejsce choć nie do końca rozumiem ludzi przybywających tutaj i siedzących w jednym miejscu. Cóż, oni mnie zapewne też nie :)
Dominikana to ciekawy kraj. Wart zobaczenia jeśli się zamierza tochę ludzi poznać i miejsc odwiedzić. Jeśli ktoś chce tylko wypocząć i poleżeć na plaży to są lepsze miejsca, mniej zatłoczone i bardziej przyjazne z lepszą kuchnią. Tak z dystansu to trochę żałuję, że nie mam ze sobą roweru. Portoryko wcześniej, czy teraz Dominikana, byłoby to dobre rozwizanie.
21:42. Próbując się online odprawić wczoraj na lot z Dominikany na Florydę, trzeba było podać miejsce pobytu w Stanach, a że tylko przesiadkę tutaj mam, to wpisalem we wszystkie okienka „Tranzyt”. System odmówił mi odprawy i dostałem polecenie zgłosić się do agenta na lotnisku. Pani się trochę ubawiła jak wyjaśniłem jak się sprawa miała i wszystko poszło gładko, włącznie z wpuszczeniem mnie do Hameryki ponownie.
Jak wiadomo, rasistą nie jestem, jednak w miejscach gdzie podejście do mnie czy innych osób „mojej rasy”, jest uwarunke kolorem skóry, pamięta się o takich rzeczach cały czas. Pełny samolot (prawie półtorej setki dusz) przemieścił mnie na Florydę, gdzie mam przesiadkę na docelowy samolot. Ludzie z mojego samolotu, po podejściu do straży granicznej, zostali podzieleni na dwie kolejki. Obywatele USA w jednej kolejce, pozostali wraz ze mną w drugiej, mniejszej, stanowiącej jakieś 10% całej grupy. Pomyśleć by można, że wracają do siebie ot co. Jednak w tej kolejce z obywatelami amerykańskimi, na ponad setkę w zasięgu mojego wzroku, na palcach obu rąk mogę policzyć białych ludzi. Gdyby nie, typowe dla Stanów, wszechobecne amerykańskie flagi, byłbym pewien, że mnie wkręcono i nie wyladowałem tam gdzie powinienem.
Drobiazg, o którym chciałem wspomnieć, to tak przyziemna rzecz jak WiFi, zaskoczyła mnie bardzo. Prawie wszystkie lotniska w przeróżnych krajach, które odwiedziłem, zwykle internet mają dostępny za kosmiczną opłatą albo są to odpłatne miejsca w specjalnych lożach wypoczynkowych. Tutaj, na lotnisku Fort Lauderdale na Florydzie, jest porządny i darmowy internet dla podróżnych, w każdym zakątku (przynajmniej na czwartym terminalu). Nie jest to kwestia USA, bo inne które mi się lotniska tutaj udało odwiedzić w poprzednich latach, nie miały takiej darmowej opcji.
Przy załatwianiu spraw z odlotem, miałem kilka minut w zawieszeniu, a właściwie moja trasa zawisła pod znakiem zapytania. Obsługująca mnie pracowniczka linii lotniczych, musiała się kontaktować z przełożonym, czy może mnie puścić na wylot, gdyż nie posiadam bilrtu powrotnego. Tłumaczyłem, że będę przemieszczał się dalej, między krajami, drogą lądową. Po prawie dziesięciu minutach, dostała odpowiedź i pozwolenie na wydanie mi karty pokładowej. Reszta poszła gładko.
Jak się okazuje, wiele krajów świata (przynajmniej Azji i Ameryki Centralnej, ma w przepisach wizowych/wjazdowych, warunek że wpuszczają jeśli się posiada bilet na opuszczenie kraju. W Indiach, nawet otrzymanie wizy było obwarowane posiadaniem takowego biletu. W żadnym kraju jednak jeszcze nie poproszono mnie de facto o okazanie takowego. Tak sobie myślę, że to trochę śmieszne, bo kto i jak zmusi mnie i sprawdzi czy ja wsiądę do tego samolotu, który będę miał zabukowany ? Każda firma pozwala na przebukowanie biletu, pomijając że mogę go olać i wyjechać w innym terminie, inną drogą lub innym samolotem.