10:20. Dziwne jest spanie tutaj. Nie wiem czy to wysokość (200 m.n.p.m.) od której odwykłem, będąc kilka tygodni niewiele wyżej niż poziom morza, czy to klimat lekko górski, czy zwyczajnie warunki mieszkalne ( jedno małe okienko w całym pokoju i materac wypchany sprężynami wśród których, może i jest jakiś miękki uzupełniacz). Jak i wczoraj tak i dziś, budzę się jakby z półsnu. Niby wyspany ale z wrażeniem jakbym większość nocy spędził na przewracaniu się z boku na bok. Zmęczony zwariowanym i nienormalnym snem przez pół nocy miałem wrażeniem, że był on realny.
Poranek w pokoju, wydawał się dzięki małemu, zacienionemu oknu, pochmurny i leniwy. Po wyjściu na zewnątrz, widzę że jest piękna i słoneczna pogoda. Jeden większy obłok nad najwyższymi górami, jest jedyną rzeczą odznaczającą się na błękitnym nieboskłonie. Za chwil kilka, ruszam na spacer w drugą stronę, w górę rzeki.
15:17. Zastanawiam się ile jest takich miejsc gdzie człowiek się rozgląda, przysiądzie, popatrzy, poduma i stwierdza, że miejsce jest jednym z tych gdzie mógłby zostać, gdzie mógłby żyć. Zielone i soczyste wzgórza, muskane nieustannie przez obłoki. Z jednej strony bardzo ciepły klimat z drugiej, niesamowicie rześki dzięki wiaterkom goniącym się wśród wzgórz, tworzy bardzo przyjemne połączenie. Włóczę się po zakątkach gdzie dwa czy cztery domy stanowią skupiska oddalone od siebie o setki metrów. Zabudowa tak skromna, że altanki na działkach w Polsce to prawdziwe rezydencje. Nasuwa się wniosek, z obserwacji i odkryć oraz krótkich wymian zdań, że ludzie nie starają się tutaj zdominować natury. Beskidy, Bieszczady czy inne miejsca o zblizonym klimacie, mają swoje uroki jak najbardizej. Jednakże, czy to w ziemi ojczystej czy gdziekolwiek widziałem w europie, człowiek ma nadzwyczaj dużą potrzebę zdominowania i uformowania wszystkiego wokół, na swój na swój komfort. Ludzie tutaj, nie dość że starają się żyć w zgodzie z naturą czy nie ingerować najmniej jak to możliwe, to jeszcze wszystko czego potrzebują, robią w taki sposób, jakby to natura im dawała a nie oni z niej wydzierali. Po co budować rurociągi, przepompownie z dużą przepustowością, wykorzystują kanały irygacyjne aby doprowadzić wodę do gospodarstw i posiadłości które nie są przy rzece. Zależnie od kąta nachylenia, użyźnienia czy nasłonecznienia danego miejsca, dobiera się co najlepiej się nadaje tam pouprawiać zamiast formować pod co by się chciało uprawić. Zbiorniki wodne umieszcza się tak by to grawitacja rozprowadzała po domach wodę z dobrym cięsnieniem. Zamiast wylewania betonu, metrami sześciennymi, często można wyłożyć kamieniami podłoże czy inne podłoże i użyć niewiele betonu do wypełnienia jedynie między nimi. Bambus zdaje się mieć tutaj także dużo praktyczniejsze zastosowanie niż stalowe pręty czy rury nierzadko.
Przyroda mnie nigdy nie przestanie zaskakiwać chyba. Grapefruity tutaj są tak soczyste, że niemalże wystarczyłoby zrobić dziurkę i podstawić szklankę jak pod kran. Dalej nie mogę się przyzwyczaić ani nauczyć, jak oni rozróżniają grapefruita od pomarańczy. Wygląda to identycznie, zarówno kolorystycznie jak i rozmiarem czy kształtem.
Odkrywanie ameryki zaczyna powoli nabierać innego znaczenia, bardziej dosłownego dla mnie. Nie zastanawiałem się nad tym, ale chyba bym nie wpadł na to, że kakao w swej drodze z drzewa do kubka z mlekiem czy czekolady, na początku jest białe jak śnieg na śląsku. Proces obróbki i doprowadzenia go do formy bardziej popularnej, wiedzie przez takie zapachy, że w życiu bym nie pomyślał, że w którymkolwiek etapie tego finalnie aromatycznego towaru, można się spotkać z tak krzywiącym nos zapachem.
18:10. Gubię się już powoli w skali zaskakiwania się. Nie wiem czy bym uwierzył, gdybym nie zobaczył na własne oczy. Kot złapał jaszczurkę (które to są tutaj tak szybkie i skoczne, że czasem mam wrażenie że one się przenoszą a nie poruszają) i po przeniesieniu jej kilka metrów w bezpieczniejsze miejsce, skonsumował. W całości. Jestem tak zdziwiony, że zastanawiam się, czy sam Darwin w swej teorii łańcucha pokarmowego, nie byłby zaskoczony :)