19:00. Lekarz przybył na kolejne moje wezwanie i zabrał mnie do kliniki, w której pracował, celem zrobienia szczegółowych badań, skoro nie ustąpiły wszystkie objawy. Jako że, dopiero wieczorem dotarłem bo wcześniej lekarz był już umówiony z pacjentami w innym rejonie, to laboratoriium nie pracowało już pełną parą i spotkanie oraz badanie przeprowadzone przez hematologa, zaowocowało diagnozą, że to jednak Denga więc zostanę na noc gdyż muszą mnie do kroplówki podpiąć.
W okolicach piatej nad ranem, pielęgniarka przyszła pobrać próbkę krwi do badania. Cztery godziny później, przyszedł lekarz z wynikami i finalnie orzekł na ich podstawie, że dopadł mnie jakiś egzotyczny komar, roznoszący coraz rzadziej spotykaną tutaj chorobę i jest to faktycznie Denga.
Nie był w stanie określić, dlaczego nie miałem więcej objawów, jednak zdecydowanie bardzo łagodnie mój ogranizm przechodził tą chorobę. Rokowania co do tego jak długo zostanę w klinice, nie były pewne, gdyż zazwyczaj co najmniej 3-4 dni trzymają ludzi, w porywach do tygodnia. Będą monitorować badania krwi dziennie i mnie informować na bieżąco.