18:10. No to trafił się wypoczynek. Ktoś powiedział kiedyś, że to do bani chorować na urlopie. Jakbym złapał jakąś anginę czy grype to pewnie bym tak też stwierdził. Los jednak doświadczył mnie czymś nowym.
Już się miałem zebrać by ruszyć z nowym rokiem w dalsze wojaże, gdy obudziłem się w przeddzień sylwestra z ogromną gorączką i takim bólem głowy, że ledwie myśleć mogłem. Zdziwienie mohe ogromne było tym bardziej, że wieczorem czułem się bardzo dobrze.
Niedostrzegając innych objawów, mniej czy bardziej poważnych, postanowiłem zawalczyć zwykłymi przeciwbólowymi tabletkami. Dzień cału i noc, wiele nie zmieniło w moim stanie więc skierowałem się o pomoc do lekarza. Nie minęły trzy godziny od pierwszego telefonu, jak odwiedził mnie w moim pokoju, gdzie po dokonaniu najpierw formalności, przeszedł do badania.
Diagnozy był do końca pewien, gdyż objawy częściowo wskazywały na Dengę, jednak nie było wszystkich niezbędnych symptomów. W pewnym momencie, jakby dostając weny, wykonał dodatkowe badania i stwierdził, że może to być wstępna infekcja prawej nerki. Po badaniu, pojechał do apteki i przywiózł mi kilka leków, wyjaśniając co do czego i w jakim celu oraz jak dawkować. Jak nie przejdzie po około 4-5 dniach, dzwonić ponownie. Dziś czwarty dzień, więc pewnie jutro będę dzwonić bo ból głowy ustąpił, gorączka jest sporadycznie ale zmieniło się parę innych rzeczy.
Za dużo nie ma co pisać, ponieważ czas spędzam głównie w łóżku, na przemian śpiąc (powodu nocnych gorączek, nie mogę się porządnie wyspać) i oglądając filmy,