Geoblog.pl    horacy    Podróże    2013 - Ameryka Środkowa    13. Faro a Colon
Zwiń mapę
2013
06
gru

13. Faro a Colon

 
Dominikana
Dominikana, Santo Domingo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8603 km
 
23:23. Wypuściłem się poza strefe centralną (kolonialną) na większy obchód. Nieodparte wrażenie można odnieść, że części biedne i ludzie, którzy żyją w nędzy, brudzie i w miejscach niekojarzących się z „domem”, są trochę spychani z miejsc gdzie mogą być zauważeni, miescami nawet zamykani w murach aby nie było z ulicy widać takiego stanu rzeczy. Zrozumiałe jest, że jako stolica i to na niewielkiej wyspie, bieda nie ma wiele miejsc gdzie się ukryć i możliwości wybicia się z tego stanu jest mocno ograniczona. Zwłaszcza przez ekonomiczne warunki. Jednak udawanie, że problem nie istnieje jest urągający, niezależnie jak ładnymi obrazkami się go będzie chciało zasłonić.
Dostrzegam pewną łatowść radzenia sobie z mediami i co za tym idzie, turystami. Obsadza się ich w hotelu i oferuje wszedzie wycieczki. Mówi się, że jest niebezpiecznie poza wyznaczonymi rejonami, po zmroku itp. W ten sposób turyści wydają więcej pieniędzy, trzeba ludzi do organizowania im czasu, wycieczek, objazdów itp. Mnóstwo mamony idzie w oplacanie przewodników itp. Turyści wydają więcej, chodza tam gdzie się chce aby chodzili, widza to co jest przygotowane do pokazania. Wizerunek jest nienaganny, branża turystyczna napompowana, turysta wydał to i zadowolony. Dlaczego jak czasem czytam komentarze ludzi o danych miejscach, uliczkach, placach czy starówkach, to większość komentarzy zawiera informacje „urocze restauracje”, „wyborne jedzenie” czy „kulturalni i sympatyczni kelnerzy”. Co to ma wspólnego z oceną XVI wiecznego kościoła czy z architekturą ulicy. Jakim plusem jest zachwyt z nowoczesnej sieci z przeszkloną elewacją budynku wkomponowaną w architekturę sprzed trzech wieków gdzie wrażenie zrobiło na komentujących osobach, tylko to że można było kupić ciuszki, buciki czy inne świecidełka z napisem lokalnego kraju, dwa razy taniej niż w rodzinnym mieście ? Dlaczego się pytam, nie ma nigdzie wycieczek, przewodników, którzy wezmą ludzi na spacer ulicami i slamsami, pokazując jak żyje przeważająca część społeczeństwa. Jaki ma zapach. Jakie ma warunki. Dlaczego ludzie myślą, że byli we „wspaniałym i pięknym kraju gdzie wszystko dodatkowo jest takie tanie”. Tanie samo z siebie ? Skoro taki raj, to dlaczego jada tam na wycieczke tylko a nie przeprowadzą się tam. Ok, koniec wzburzenia :)
Wracając do tematu. Przemierzając ulice i dzielnice, nie sposób nie dostrzec, że miasto chce przeć do przodu, gonic „cywilizację”, nie zostać w tyle, jednak ta bieda się za nimi trochę ciągnie. Jest jak kula u nogi. Ktoś mi opowiadał, że jazda ulicami jest tutaj szalona. Porównuję ich do innych krajów jakie widziałem. Pełen luz. Nie wpychają się, wymuszając jak w Portoryko, nie trąbią non stop jak Azjaci, ledwie co kilkanascie sekund klakson jakiś (czyli tylko troche częściej niż w Polsce). Do świateł się stosują. Że są wzorowym przykładem na to, że samochód tutaj służy do jazdy a nie do tego aby błyszczał i miał idealną gładkość i równość. Blacharze tutaj chyba nie istnieją. Stuknięte, ryśnięte ? Poobijane ? Nie ma zanczenia. Jeździ.
Znalazłem nawet niechcący, China Town. Mają tutaj chińską dzielnicę :) Z daleka widziałem azjatyczkie znaczki na szyldach wszelkich i niedowierzałem. Chińczycy chyba przebijają polaków w kwestii gdzie ich można znaleźć :)
Faro a Colon – jak się okazuję, miejsce które wszyscy starają się zrobić atrakcją turystyczną. Jest to w rzeczywistości ogromna latarnia. Latarnia bynajmniej nie morska, gdyż jej założeniem było świecić w niebo by oczom ukazał się potężny krzyż (podobniez nawet widocznyc Portoryko).
Długi na ponad 200 metrów i wysoki na prawie 60 metrów, betonowy blok w kształcie krzyża, jeśli robi wrażenie to tylko swoją wielkością. Wewnątrz umieszczono muzeum obu ameryk, gdyż powstał ten budynek na pamiątkę Kolumba i odkrycia Ameryki. Pomimo że zamysł i konkursy na jego budowę powstały na początku XX wieku, to głównie względy finansowe i gospodarcze, spowodowały, że pierwszy szpadel wbito w ziemie dopiero w 1986roku. Budowę udało się ukończyć na czas ( 6 dni przed obchodami pięćsetnej rocznicy odkrycia ameryki). Oczywiście, projekty i rzeczywistość to dwie różne rzeczy, tak więc założeniem latarni było świecić dziennie, jednakże problemy energetyczne w Dominikanie nie gwarantują prądu zarówno mieszkańcom jak i latarni, więc świetlisty krzyż można zobaczyć tylko od czasu do czasu rozświetlony na niebie.
Dodatkową funkcją tego obiektu jest miejsce spoczynku Kolumba. Jest ono jak się okazuje niepotwierdzone gdyż Hiszpanie twierdzą, że w Sewilli u nich leży Krzysiek, natomiast Dominikana zapiera się, że w swoim sarkofagu mają swojego odkrywcę. Jak się okazuje, świat jeszcze trochę poczeka zanim się to kiedyś uda ustalić.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
horacy
Horacy
zwiedził 14% świata (28 państw)
Zasoby: 222 wpisy222 18 komentarzy18 43 zdjęcia43 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
19.05.2018 - 29.05.2018
 
 
07.04.2017 - 15.04.2017
 
 
22.11.2013 - 28.02.2014