15:00. Może to Tajlandczycy skopiowali niektóre rzeczy od Amerykanów a może na odwrót. W końcu Tajlandia jest znacznie starsza od USA ale z drugiej strony, jako sojusznicy, Amerykanie spędzili w tej części Azji całkiem sporo czasu więc swoje musieli wnieść przez dziesiątki lat. Nic złego :) Niektóre, jak już pisałem, drobiazgi z zachowań, wystrojów, zagospodarowań, wydają się żywcem z USA ściągnięte. Ma to jednak swój specyficzny urok w tym kraju. Każdy z nas chyba widział filmy na których mały azjata z dumą paraduje z czymś amerykańskim.
Phuket jako odmienne klimatycznie, ma również troche inną architekture i zabudowe miasta. Niskie, nie przytłacza, dając przewiewność, przestrzenność (pomimo niezbyt szerokich wielu ulic), naturalną jasność i brak typowego zgiełku miejsckiego. Miasto największe w tym rejonie Tajlandii. Oczywiście, nie da się ukryć, że pomimo dużej gęstości zaludnienia w centralnych częściach miastach, Tajlandczycy, nie potrafią żyć bez parków. Wydaje mi się czasem, że jest to ważniejsze dla nich niż własny kąt. W parku można natknąć się na różne czynności w tych parkach, jednakże zawsze jest jakiś większy plac przynajmniej jeden, gdzie w razie potrzeby organizuje się imprezy. Podstawą większości placów w parkach są jednak grupowe ćwiczenia. W weekendy, oblegane przez mieszkańców, wyścielone kocykami, pikniki i współne spędzanie czasu. W Phuket, można znaleźć poza parkami, również kilka zwyczajnych, betonowych placów, zbudowanych ku czyjejś pamięci lub innej okazji. Takie małe betonowe "parki", również służą dla rekreacji. Zaglądając w różne zakamarki miasta, nie wyobrażam sobie aby można nie czuć się bezpiecznie tutaj. Oczywiście, nie ma kraju na świecie gdzie człowiek jest nieograniczenie bezpieczny, jednak nawet jeśli się zapuszczam w jakieś ciemniejsze zakamarki i maksymalne ubocza, odnoszę wrażenie, że conajwyżej wzbudzam zainteresowanie typu "pewnie się zgubił". Wiedziony doświadczeniami różnymi, wystarczyłoby mieć mapę w rękach aby ktoś się znalazł pomocny w skierowaniu na właściwe miejsce. Phuket do mnie przemawia. Jak na tak duże miasto, nie czuje się tutaj zgiełku. Nawet ruchliwe miejsca czy godziny, nie dają uczucia wyścigu z czasem. Wyścigu szczurów. Oczywiście większość turystów ucieka się do całodniowych wycieczek na plaże, których wkoło miasta w różnych odległościach pełno (w końcu to jest wyspa).