21:17. Myślałem, że prześpię się choć trochę w samolocie ale jakos nie wyszło. Obudziłem się w nim raczej dopiero. Wizzair chyba za bardzo się przyzwyczaił do wysysania kasy za lepsze miejsca bo dziś nikt nie kwapił się dopłacić za miejsca z większą przestrzenią na nogi. Sympatyczna stewardessa, podeszła więc do mnie z zapytaniem czy niechciałbym przenieść się na wygodniejsze miejsce, właśnie tam. Odparłem więc, że "z przyjemnością"... Wszak ładnej kobiecie ciężko mi czasem odmówić ;) Pomyślałem później, że te wyjścia są przecież ewakuacyjne więc może mają jakiś obowiązek zadbać o to aby ktoś je otworzył w razie czego.
Lądowanie we Frankfurcie Hahn... Powinien dożywocie dostać ten, który zezwolił lotnisko nazwać "Frankfurt". Wygodnym autokarem po autostradach, do centrum miasta z zegarkiem w ręku 2 godziny !. Ze 150km jak nic. To tak jakby podwrocławskie lotnisko nazwać Katowice.
Ogromny dworzec kolejowy, na ulicach powietrze przesiągnięte potęgą miasta. Trybiki i turbiny cywilizacyjne pracują pełną parą. Mnóstwo języków i narodowości na każdym kroku. Trzeba trochę odespać bo z racji różnicy czasowej, jutro będzie dłuuugi dzień a i wstać trzeba znowo w okolicach ciemnego jeszcze świtu, jak dziś.