19:30. Okresowo, zależnie od faz księżyca, na tej wyspie są ogromne, znane i niesamowite imprezy. Po głębszym zapoznaniu tematu i rozmowach z zarówno turystami jak i mieszkańcami wyspy, okazuje się, że wyspa ta słynie z tychże imprez. Imprezy są wyprawiane zgodnie z fazami księżyca. Raz w miesiącu, najbardziej znane, to Full Moon Party (pełnia) oraz Black Moon Party (nów). Ściągają one najwięcej ludzi oraz są to największe i najstarsze imprezy. Half Moon Party, gdy księżyc jest w pierwszej i trzeciej kwadrze (połówki księżyca), powstały niejako z rozpędu, bo po co impreze dochodową i fajną robić dwa razy w miesiącu jak można to zrobić cztery razy :) Oczywiście, marketing robi swoje a pomysłowość konkurencji swoje. Nie są to imprezy gdzie cała wyspa się wszędzie bawi. Każda z nich ma swoją historię i wywodzi się z konkretnego miejsca gdzie jest epicentrum tej imprezy. Jeśli ktoś się spodziewa potańcówki z lokalną społecznością, lub myśli że to jest pod turystów zrobiona zwykła dyskoteka, to może się mocno zdziwić. Są to imprezy które z reguły kończą się najwcześniej późnym porankiem, często nie sposób dostrzec końca imprezy a początku afterparty. Imprezy mają swoją specjalną lokację (plaża, dżungla) i nie ma na nich żadnych ograniczeń. Muzyke serwują często DJ'e światowej klasy, ludzie potrafią do Tajlandii zjechać na pare dni, byle tylko te 2-3 dni spędzić na tej wyspie, na ten festiwal trafić. Zarówno zabawa jak i samo doświadczenie jest niepowtarzalne z tego co mi opowiadano. Co się wywiedziałem, to moje, bo niewiedząc o tym, trafiłem tutaj akurat w "międzyimprezowy okres. Dwa dni temu był Half Moon, a za pięć dni będzie Black Moon będzie. Tak więc, wpadłem w spokojniejszym okresie, międzyfazowym, gdzie jedni imprezowicze akurat wyjeżdzali a za kilka dni, dopiero zjadą następni. Choć imprezy mnie minęły, to pozytywnym aspektem jest, że wyspa jest spokojniejsza przez te pare dni między tymi imprezami.
Dzień za dniem, słońce zlewa żar z nieba, więc za dnia chodzi kto musi, reszta korzysta z basenów, cieńia, morza lub śpi by żyć nocą. Za dnia temperatura w obecnej, suchej porze roku, oscylują w okolicach 35 stopni. Nadmorska bryza ułatwia znacznie i uprzyjemnia codzienną egzystencję. Jak się okazało, dostać się tutaj można wodą bezpośrednio z Bangkoku, można pominąć lądową przeprawę pociągiem z przesiadką na prom.
Wieczorową porą, na miejskiej plaży, gdzie usytuowano niewielki plac z którego w różnych celach, w różnych dniach i porach, korzystają inne grupy, zgromadziły się rodziny z dziećmi. Okazało się, że piętnastego dnia, każdego miesiąca, lokalna społeczność, często z domieszką turystów, ma katolickie spotkania, nazywane "Worship of god". Jest to dla chrześcijańskiej części społeczeństwa, zabawa, spotkania religijne, wielbienie Boga, na wesoło i z otwartością. Śpiewy przy gitarze, teatrzyki z udziałem zarówno dzieci jak i dorosłych, Opowieści biblijne na wesołą nutkę. Jedno z przedstawień, oglądając, przednie się ubawiłem. Rzecz była o Adamie i Ewie, jak to ona kusiła jego, by zjadł jabłko. Całość zrobiona na wesoło, z wstawianymi tańcami i współczesnymi hitami muzycznymi. Jak Adam zaczął w ramach tłumaczenia się za zjedzone jabłko, tańczyć Gangnam style, rozłożyło to wszystkich na łopatki :)
Siedząc w trakcie piosenek z akompaniamentem gitary, dalej od zgromadzenia, nad brzegiem morza, słuchając brzmienia strun, w objeciach wieczornej bryzy oraz z rytmicznym pluskiem fal, wtaczających się na plażę, poczułem pełen relaks. Już mi się ta wyspa niesamowicie podoba...