23:45 Już po paru dniach i to w samym tym jednym miejscu, że jeśli ktoś po spędzeniu tutaj dwóch czy czterech tygodni, powie że zna Tajlandie, to są przechwałki. Na przestrzeni samego Bangkoku i kilometrów niekończących się dróg i wszystkiego wokół nich, widać że to niesamowite miejsce nie tylko pod kątem turystycznym ale również poznawczym czy odkrywczym. Trzeba tutaj wiele tygodni/miesięcy spędzić albo zamieszkać wręcz :)
Jak na takie ogromne miasto, rzuca się w pewnym momencie, że niesamowicie rzadko słychać tutaj pojazdy uprzywilejowane. Przez trzy dni, raz straż pożarna, dwa razy karetka, raz policja. Jedną stłuczkę motoru z trójkołowym tuk-tukiem namierzyłem oraz raz się wywrócił jakiś koleś nieszkodzliwie na swoim skuterku. W każdym dużym mieście przecież, karetki czy im podobne syreny wyją co kilka chwil. Miasto jest przeogromne. Metro i SkyTrainy się ciągle rozbudowują bo narazie niewiele obejmują swoim zasięgiem a jest to w przypadku Bangkoku, nieodzowny element rozwoju w przyszłości. Specyfiką miasta jest jego decentralizacja, czyli nie ma jednego centrum ze skupieniem najważniejszych rzeczy. POszczególne sekcje miasta są jakby równymi elementami. Nie ma jednej dzielnicy gdzie skupia się choćby większość rzeczy gdzie trzeba być by reszte pominać. Nawet rejon starego miasta, mając kilka więcej atrakcjami turystycznymi i zamek królewski, nie jest świartką tego co w Bangkoku warto zobaczyć. Moje zwiedzanie i oglądanie było bardzo wybiórcze i oczywiście wybierałem sobie różne punkty i miejsca, niemniej jednak, kilka tygodni trzeba spędzić w samym Bangkoku jeśli ktoś ma parcie na zobaczenie prawie wszystkich rzeczy. Przemieszczanie się po mieście jest dla pieszego łatwe stosunkowo ale przy kilkudziesięcio kilometrowej średnicy miasta, obszar ogromny. Szybki transporrt (metro, skytrain) działa tylko w mocno ograniczonych rejonach, do centralnej części jeszcze niedotarł. Autobusy tutaj to istny chaos i dla turystów zalecane tylko w przypadku gdy są pewni i dobrze poinstruowani w który numer wsiąść i gdzie wysiąść. Przystanki nie zwierają rozkładów jazdy, są na nich tylko numery busów jakie się tam zatrzymują. Busy zarówno z opisu nie mają trasy opisanej, jak i docelowe miejsce, tylko w lokalnym języku. Obsługa busów, nie należy się liczyć z tym, że trafi się anglojezyczną choć trochę. Nawet Informacje turystyczne czasem mówią, że busy są tylko dla bardzo odważnych turystów :)
Gdyby człowieka w pewnym momencie, nie dorywało zmęczenie nóg (bo ile można chodzić) to 24 godziny to mało i nie nudzi :)
Wybrałem się sprawdzić jak działa w Tajlandii kino. BRAK REKLAM !! Poważnie ! Fakt, na starcie hymn narodowy (znowu) ale zaraz po nim, od razu film, bez reklam i zapowiedzi.
Centrum handlowe jedno znalazłem. Już wiem gdzie w niedzielne popołudnia ukrywają się miliony tajlandczyków, zwłaszcza młodzi i wiek średni. Przeogromne, wymagajace nawigacji zarówno w powierzchni poziomej jak i pionowej (5 pięter użytkowych) pełne ludzi. To pierwsze do którego wszedłem, ale widziałem jeszcze kilka innnych, zewnętrznie również przeogromnych ale dopiero w środku widać ogrom takich konstrukcji.
Wieczorem, zahaczyłem kolejny nocny markecik gdzieś po drodze. Ci ludzie chyba swoją ulubioną porę do spania maja gdzieś w okolicach najgorętszej pory dnia. Poważnie, nie pierwszy raz odnosze wrażenie, że 19-22 to największy ruch wszędzie i prawie wszyscy wylegają na ulice. W sumie co im się dziwić, mając 35-37 stopni za dnia, nikomu się nie chce wychodzić bo i mało w tym zabawy :)
Z jakim by tutaj nie rozmawiać turystą, niezależnie od kraju pochodzenia czy kontynentu bądź rasy, każdy się pozytywnie wyraża o Tajlandczykach. W sumie im się nie dziwię. Wymagać od nich nie można żeby się angielskiego uczyli, a poza tym, są sympatyczni, nawet jak się próbuje człowiek "na ręce" dogadać :D
Dziś niedziela, więc ludzie relaksują się w dostępnych gdzieniegdzie parkach, na trawnikach nielicznych. Bardzo widoczne jest rodzinne spędzanie czasu. Tak jak na Sri Lance, duża pozytywność społeczeństwa się objawia i jest ona szczera i nie ma nic wspólnego z turystami. Tubylcy nawet względem siebie są uprzejmi jak się ich z dystansu obserwuje.