20:25. Południe Indii jest cieplejsze i wilgotniejsze, bardziej jak nasze lato polskie, więc i można trafić komara tutaj. Nie żeby dużo, ale bywają. Albo mi refleks spadł przez tą warzywną dietę, albo one są tutaj szybsze :) Vasco było jednak niby inne ale nie tak bardzo. Będąc mało ciekawym punktem na turystycznych mapach, nie skupia się zatem na tej branży mocno. Rejony okoliczne obfitują w plaże i oblepione są miejscami pełnymi turystów. Samo Vasco jest raczej portowym miasteczkiem gdzie część ludzi zajmuje się połowami ryb a inni pracują w dokach. Jako nieodzowny element tego typu miasteczka, jest zawsze w części nadbrzeżnej, unoszący się aromat ryb. Jest tu sporo bazarków wszelkiej maści na której dominują ryby i owoce. Nie sposób dostrzec, że począwszy od Bombaju, tak i w tych rejonach, dużo więcej jest chrześcijan. W północnym rejonie, ze świeczką było ich szukać. Tutaj jest tych znaków więcej znacznie, wraz z kościółkami.
Tak więc Vasco jest miejscem skupiony na swoim własnym życiu, które mocno nie odbiega od codzienności w każdego innego miasta, w Indiach czy gdzie indziej. Turystów niewielu, ale przewija się tutaj bardziej przy okazji jako, że jest ono położone ledwie kilka kilometrów od jedynego lotniska w Goa. Jeszcze jedna rzecz mi się rzuciła w oczy, alkohol. Na północy aby znaleźć sklep z alkoholem, trzeba być mocno spostrzegawczym a i tak spędzimy grube kwadranse zanim się coś uda znaleźć. Tutaj na południu, jest tego znacznie więcej, czasem nawet co kilkanaście metrów potrafią być.
20:30. Chennai, miasto leżące na wschodnim brzegu, nie było mi dane zobaczyć zbyt dużo. Niemniej jednak już na starcie rzuca się, że kuchnia ma swoje drobne różnice. Generalnie co paręset kilometrów, kuchnia zmienia się w Indiach. Potrawy są inne, smakują inaczej, dodatki są odmienne, nazwy są nowe. Nauczysz się kuchni na północy a na południe przyjedziesz i z grubsza wiesz niewiele więcej niż turysta który pierwszy raz jest w tym kraju. Jeszcze jedna rzecz zauważyłem odróżnia północ od południa. Na północy, przy jedzeniu, więcej używa się dłoni. Częściej i więcej potraw je się palcami. Na południu, dużo więcej sztućców używają. Nie mówię tutaj o turystach, bo oni czesto nie wiedzą co mają zrobić jak im się podawało na północy danie z niepasującym do końca sztućcem, jeśli w ogóle był jakiś :) Dobrze, że pytałem na początku jak co jeść to nie wyglądałem później na zbyt skołowanego, w odróżnieniu od coniektórych "białych" :)