10:00. Jodhpur choć spore miasto, kolej, lotnisko itp, z atrakcji ma dla turystów w zasadzie niewiele. Fort i przyprawowe szaleństwa. Tak więc zaliczywszy wszystko wczorajszego popołudnia a wieczorem spacer po starym mieście, dziś rano wyjeżdzam. Kilka godzin zajmie dostać się do ostatniego miasta w tym rejonie już. Wiem już dlaczego cmentarzy nie ma za wiele. Tylko muzułmanie grzebią tutaj swoich zmarłych a jest to druga religia tutaj. Hindusi ciała poddają kremacji a prochy wrzucają do rzeki. Dzięki temu, przy miliardowej ponad populacji, nie mają tysięcy hektarów pokrytych cmentarzami.
21:00 Pół dnia minęło na przejażdżce z miasta do miasta. Drugie pół na spacerowaniu po starym mieście, centrum, zaznajamianie się z okolicą i orientowanie się w terenie. Spacer nad jezioro, które było ledwie kilkaset metrów od hotelu.
Jak się okazuje, jest kilka jezior w okolicy (bodaj siedem) i wszystkie są zbudowane przez ludzi. Powstawały w różnych okresach a ich celem było zabezpieczyc obszar okoliczny w wodę w czasie dłuższych suszy. Moze i to nie wzrusza ale magia polega na tym, że pierwsze jezioro zrobiono w okolicach trzynastego wieku... i to nie jakiś stawik kilkuset metrowy. Pożądne jezioro, gdzie ledwie widać drugi brzeg. pozniej co kolejne stulecie lub dwa, budowano kolejne. Zważywszy, że powszechne budowanie takich zbiorników jest normalne w ostatnim wieku, to zrobienie takiego czegoś na nierównych terenach osiemset lat temu, to juz zupełnie inna bajka. Na głównym jeziorze, również unosi sie mały pałac, który został zbudowany w momencie osuszenia zbiornika. Ten jednak jest używany, zamiast stać odłogiem, używany jest jako hotel.