14:20 Poranny odpoczynek dłuższą chwilę zajął. Zwykle okolice sześciu godzin całkowicie wystarczają mi aby się wyspać. Tutaj jakoś dłużej mi schodzi. Zrzucam wszystko na aklimatyzację i różnicę czasową. Zmęczenie dzienne (chodzenie, jeżdżenie, wchłanianie widoków, prawie angielskie gadanie) pozwala szybko usnąć. Pobudka jednakże, nawet o ósmej rano, nie jest łatwa. Bo co z tego, że spało się 7-9 godzin skoro ósma rano tutaj to ledwie trzydzieści minut po trzeciej w nocy w Polsce, więc nie dziwo, że kilkudziesięcioletnim nawykiem, ciężko się o takiej porze wstaje. Poranek zaczął się o dziwo od śniadania. Poznałem jakąś Koreankę młodą, usiadła chwilę po mnie przy sąsiednim stoliku i tak jakoś się krótka rozmowa potoczyła w oczekiwaniu na realizację zamówienia. Krótka bo byłem już umówiony więc ledwie zdążyłem pochłonąć spóźnione śniadanie. Biedna dziewczyna, przechorowała wczoraj cały dzień, nic nie widziała bo leżała w pokoju, a jej koleżanki zwiedzały. Po śniadaniu jakie zamówiła, domyśliłem się, że problemy żołądkowe miała. Pierwszy posiłek dnia przed nią na stole a ona z niepewnością i obawą na niego patrzyła. Sam gotowany ryż i szklanka wody.
Agra, poza wczorajszym Taj Mahal, wiele nie oferuje turystom jeśli chodzi o zwiedzanie. Wszystko pozostaje w cieniu wczorajszego Taj i dzisiejszego Fort Agra. Największy fort Indii w dalszym ciągu jest zajmowany w dużej części przez wojsko. Część udostępniona do zwiedzania dla turystów, pokazuje ponownie rozmach dla przestrzeni i nie tyle architektów co rzemieślników, którzy latami pracowali nad szczegółami. To jednak dotyczy poszczególnych sali i miejsc gdzie władcy indyjscy zwykli przebywać i przyjmować gości. Oczywiście, wszelkie otwarte przestrzenie typu place by przemawiać czy apele odbywać, są także bogate w wiele kolumn i wszelkich ozdób. Klimat ciepły to i nie ma potrzeby budować sali do audiencji czy krytych przestrzeni dla większych zgrupowań. Wykończenia i wzory mocno i często się powtarzają w wielu budowlach i budynkach w różnych miastach, lecz to nie dziwne skoro wszystko pochodzi z jednego praktycznie okresu, początku siedemnastego wieku.
Bardzo atrakcyjną i interesującą rzeczą było natomiast, jak się dowiedziałem i skorzystałem z porady, odwiedzenie zakładu gdzie robią ozdoby z marmuru. U.P. Marble Crafts Palace. Pokazali i wyjaśnili od podstaw zarówno jak tworzą, krok po kroku, skąd pochodzą poszczególne rodzaje marmuru (różne kolory, odcienie i z różnymi właściwościami) oraz jakie mają właściwości oraz jak rozróżnić indyjski od innych czy od podróbek i kamieni udających marmur. Zakład ten, z dziada pradziada, od czternastu bodaj jeśli mnie pamięć nie myli, pokoleń, wywodzi się prosto z linii rzemieślników, którzy byli odpowiedzialni za ozdobienie Taj Mahal. Niesamowite miejsce, ludzie i dzieła. Aż się zachciewa mieć kilka tych ozdóbek mniejszych czy większych. Oczywiście sprzedadzą bardziej niż chętnie i zawsze znajdą coś proporcjonalnego do zasobności sakiewki. Za ciężkie lub za duże aby zabrać jako pamiątkę ? Nieee, "wyślemy paczką do Twojego kraju, za darmo" :) jeśli chcesz jednak zabrać ze sobą, dadzą rabat (w końcu oszczędzą na wysyłce).
Tyle się działo o poranku. Teraz przez południe i popołudnie podróż do innego dystryktu, innego miasta. Krótka przerwa obiadowa pozwoliła mi spisać tych kilka zdań.
20:00. Chłonąć, chłonąć i chłonąć... nie można się napatrzeć na ulice, na ludzi, na ten świat. Słowo "świat" nie jest przesadzone bo to całkowicie inna rzeczywistość. Nic podobnego i wspólnego z tym, co zwykł widzieć europejczyk. Zarówno w tych bardziej cywilizowanych częściach miast indyjskich jak i w biedzie całkowitej. Choć może przerazić na pierwszy rzut oka przerażające ubóstwo, to jednak przecież jakoś żyją. Nie ma przy drogach klęczących i płaczących ludzi bo im źle. Oczywiście, przy skrzyżowaniach jak już są światła i się ktoś na nich zatrzyma, zawsze ktoś podchodzi do samochodów. Ale 90% to osoby które chcą Ci coś sprzedać, żebrzące to mniejszość. Raz tylko widziałem, aby była to kobieta z zawiniątkiem a'la dziecko, ale rozmiar zawiniątka sugerował nie więcej niż 2-3 miesięczne dziecko a sposób "zapakowania" był taki, że poza smutną twarzą, około 40+ letniej kobiety, nic nie wskazywało, że tam faktycznie jest dziecko. Może to mimika innej rasy a może oni zwyczajnie, mimo wszystko nie mają aż tak źle. Wszak kraj ludny, cmentarza jeszcze nie widziałem (nieśmiertelni?), a uśmiechy często maja na twarzach. Współczucie i ocena biedy, bierze się więc przede wszystkim z dostrzegalnej różnicy w standardach życia. Może wśród nich jest większy odsetek ludzi szczęśliwych niż u nas ? Rozmawiałem i pytałem o relacje społeczeństwa do rządu. Oczywiście, jakieś niezadowolenie jest, ale dotyczy ono głównie podatków i niektórych cen dyktowanych przez rząd, jak prąd itp. Nie wspomnieli nic o żadnych zamieszkach, strajkach itp rzeczach jakie u nas non stop borykają społeczeństwo. Tak to przedstawili, przynajmniej mi jako turyście. Cóż, Twarzy i wzrostu nie zmienię, więc tubylca nie poudaje :)
Swoją drogą, w miejscach bardziej turystycznych, często jestem zaczepiany przez różne osoby, pary, grupy nawet, wieku raczej młodego w porywach do 30-40, z zapytaniem czy mogą sobie zrobić ze mną zdjęcie. Jedna grupa około dwudziestoosobowych Koreanek czy japonek, to chyba z dziesięć minut mnie oblegała. Każda z osobna chciała, parami, grupkami mniejszymi czy większymi. w Taj Mahal, po kilku sesjach, zacząłem się przyglądać i jakoś inni europejczycy nie byli zaczepiani, a jest ich wbrew pozorom nie mało w tych turystycznych przybytkach. Tylko sporadycznie parę razy zapytałem różne osoby, a że odpowiedzi były rożne to dalej nie wiem o co kaman. Poza tym, że czasem ich angielski jest niezrozumiały dla mnie albo tylko wyrywkowo. Z osób,z którą najwięcej rozmawiałem, zasugerowała że jestem podobny do jakiegoś bollywudzkiego aktora. No bez przesady...