Godzina 16:00, odebrałem wizę, więc już kolejny klocek, który mógł zaważyć na dość na styk skonstruowanym planie, został trwale zamurowany do fundamentu. Przede mną odbierała wizę dziewczyna, która złożyła wniosek ponad tydzień przede mną a przyznano jej dzień wcześniej. Nie śpieszyli się zatem bo i nie było potrzeby.
Godzina 18:00. Skoro już wiza jest, to można bujać się dalej. Zgodnie z planem zakupiłem bilet na pociąg do Budapesztu, gdzie rano mam dotrzeć aby złapać już samolot. Wsiadam więc tuż przed dwudziestą pierwszą do przedziału gdzie znajduje się kuszetka aby kimnąć trochę nocą. Kolejna noc planowo ma być bardzo krótka i męcząca.
W przedziale na tym samym odcinku, towarzyszy mi para studentów. Ona wyjeżdza na semestr do Węgierskiej stolicy w ramach wymiany, on korzystajac z okazji, jedzie poznać trochę świata w dwutygodniowej przerwie szkolnej. Spania wyszło zatem trochę mniej niż pierwotnie zakładałem, gdyż wzajemne historie i opowieści to porządek dzienny gdy trafia się w jednym pomieszczeniu pare żeglarskich duszy :)