09:10 Rany, czy ja się kiedyś wyśpię ? Biorąc pod uwagę różnicę czasową oraz porę gdy poszedłem spać, to było jakieś 26 godzin. Zmęczony i spragniony w końcu normalnego wyspania się, usiadłem sobie wieczorem na tarasie by coś napisać. Pół godzinki później już miałem się podnieść by udać się na zasłużony spoczynek. Przyszedł Mike (California), zaczęła się pogaducha. Dołączył drugi Mike (Canada), chwile później Alex (Utah) oraz jakiś Niemiec. Impreza się przeniosła na taras. Godzinke później dołączyły jeszcze dwie niemki, które dopiero co przyjechały i jakiś koleś, już nawet nie pamiętam skąd. No i poszedłem spać o prawie 4 rano.. Rany, ale ja za tym tęskniłem. Tacy ludzie, te klimaty, to ciężko jest nawet opisać jak się tego nie doświadczy. Te grupki, wznoszące się ponad religie, ponad różnice w pochodzeniu, kolorze skóry, ponad wszelkie granicy. Zawsze tak jest, że niezależnie kogo się spotka, rozmowa i impreza od razu się kręci jak wśród najlepszej paczki znajomych, jak wśród ludzi którzy się znają od lat.
15:04. Zwiedzanie starego miasta. Przyglądając się mapie i stwierdzam, że San Juan jest potężnym miastem, rozległym. Oczywiście tutaj jest rejon najbardziej turystyczny, niemniej widok przez zatokę uświadamia jak wielki obszar zajmuje stolica tutejsza.
Od wczoraj kilka razy słyszałem i na każdym kroku się o tym przekonuję i utwierdzam, że lokalna społeczność pomimo stawania się amerykanami, jest ponad przeciętnie sympatyczna, gościnna i otwarta. Hiszpańskie korzenie, które zapewniają portorykańczykom genetyczną wręcz predyspozycję do zabawy i uśmiechu, widać również w uwielbieniu do kolorowego życia. Spacerowanie, plaża, puszczanie latawców, śpiew, taniec, opalanie się, to najzwyklejsze sposoby tutejszej społeczności na spędzanie wolnego czasu w niedzielę.
Stare miasto, historię swoją opowiada od czasów Kolumba i jego przybycia w te rejony. Hiszpanie, jak pokazują budowle w Europie, potrafią budować rozległe i potężne fortyfikacje. Tutejszy zamek i całe umocnienia, któe powstawały na przestrzeni setek lat, również nie należą do małych. Wiekami prowadzone wojny z Anglikami czy Holendrami, spowodowały, że ten bastion hiszpański siłą rzeczy reprezentował zamorski wizerunek korony oraz musiał spełniać wymogi bezpieczeństwa jako odległy przyczułek. Oczami wyobraźni widać jak doskonałe pole do popisu mieli hiszpanie aby strategicznie wykończyć każdego generała, ośmielającego się spróbować zdobycia tego miasta. Uliczki wąskie, domy kolorowe, pełne słońca i muzyki. Uśmiech pojawiający się na lokalnych twarzach gdy tylko się nawiąże kontakt wzrokowy.